Bohater z Brzeska

W maju 2010 roku zgłosił się do Fundacji DKMS Polska jako potencjalny dawca szpiku kostnego. Po rejestracji internetowej i odesłaniu pałeczek z wymazami z policzków został wpisany do rejestru i niemal już o tym zapomniał, gdy nagle pod koniec ubiegłego roku zadzwonił do niego pracownik fundacji z pytaniem, czy jest gotowy do oddania szpiku kostnego.
–Natychmiast potwierdziłem gotowość i już za kilka dni byłem na badaniach. Po miesiącu otrzymałem wiadomość o zgodności moich komórek macierzystych z komórkami chorego oczekującego na przeszczep, to ostatecznie zakwalifikowało mnie jako dawcę – opowiada Jarosław Pasierb.
Dwa tygodnie temu pojechał do kliniki w Dreźnie, gdzie miał zostać pobrany materiał do przeszczepu. Przeszedł wówczas szereg dodatkowych badań, które miały potwierdzić jego stan zdrowia. Na szczęście okazało się, że zdrów jest jak ryba, dostał leki, które zażywał przez pięć dni poprzedzających pobranie materiału do przeszczepu.
–Leki te miały zmobilizować mój organizm do zwiększonej produkcji komórek macierzystych. Czułem lekkie bóle w plecach, były to objawy podobne do grypy, te ustępowały jednak po zażyciu tabletek przeciwbólowych – mówi Jarek.
Nie ukrywa, że w dzień pobrania materiału do przeszczepu czuł lekką tremę. Jednak fachowa opieka w dreźnieńskiej klinice, wspaniała atmosfera i przyjaźni ludzie sprawiły, że niepokój szybko go opuścił.
–Podłączyli mnie do aparatury, która pobierała krew. Ta kierowana była do specjalistycznego urządzenia, które odseparowywało z niej komórki macierzyste. Drugi obieg kierował krew z powrotem do mojego organizmu. Wszystko trwało około dwóch godzin, nie czułem żadnego zmęczenia, wręcz przeciwnie – ogrom szczęścia i radość z faktu, że mogłem komuś pomóc. To były wspaniałe chwile – wspomina Jarek.
Jeszcze tego samego dnia Jarek dostał wiadomość, że jego bliźniakiem genetycznym jest 47 letnia Włoszka, już jest po przeszczepie. Po stu dniach Jarek dostanie wiadomość o stanie jej zdrowia. Za 2- 3 lata będzie mógł się z nią spotkać.
–Trzymam za nią kciuki, to teraz moja siostra – wyznaje Jarek. –Zachęcam wszystkich do tego, aby zgłaszali się i zapisywali do fundacji DKMS. Im więcej zgłoszeń, tym większa szansa na to, że uratowane zostanie kolejne ludzkie życie. To nic nie kosztuje, nic nie boli, a może przynieść wiele szczęścia i radości wielu ludziom.
Jarek Pasierb ma 27 lat, ma wyższe wykształcenie, pracuje w Urzędzie Miejskim w Brzesku. Interesuje się sportem.
foto Wojciech Poniewierski