Porady ogrodnicze w sezonie 2013
A W PUDEŁKU CEBULKOWYM TAKIE TOCZĄ SIĘ ROZMOWY
Za oknami szaro i chłodno. Czarno-biała kotka spacerowała po sklepowych półkach i doglądała, czy wszystko jest ładnie i równo ułożone. Sprawdzała też, czy przypadkiem nie zadomowiły się gdzieś myszy. Byłoby to dla niej ujmą na honorze, gdyby tego nie dopilnowała. Jest ulubienicą właścicieli sklepu i chciała na to miano solidnie zapracować.
Przechodząc obok regału z pudełkami pełnymi kwiatowych cebulek, usłyszała jakieś głosy. Nadstawiła uszu i zaczęła się przysłuchiwać toczącej się rozmowie.
– Możecie się tak nie rozpychać na wszystkie strony?! Trudno oddech złapać! – wołała Krokosmia.
– Co tak krzyczysz?! – parsknął Mieczyk. – U mnie w pudle też ciasno! Siedzą mi na głowie, a niejeden z nas do góry nogami leży.
– Begonia, a ty co? Źle się czujesz? – zapytała Krokosmia, zaglądając do sąsiedniej przegródki.
– Nieee, tak sobie rozmyślam, jaki będzie mój dom… Mam już mało czasu. Tęsknię za moimi zielonymi listkami i wielkimi kwiatami. Chciałabym jak najszybciej rozkwitnąć. Ciekawe, jakiego koloru doniczkę dostanę, bo wiesz, nie lubię czerwonego…
– A ja tak – wtrąciła Druga Begonia – bo to kolor moich kwiatów.
– Ja tam wolę zielony – rzekła Trzecia Begonia. – Ale dla mnie ważniejsze jest, żebym miała towarzystwo – westchnęła.
– Tak, nikt z nas nie lubi samotnego życia – szepnął smutno Mieczyk.
– A może będę rosła na rabacie? – kontynuowała Trzecia Begonia. – Byle nie w pełnym słońcu, bo wiesz… solarium dziś nie w modzie, przynajmniej dla nas, begonii. Wolę półcień i ten przyjemny lekki powiew wiatru. Tak rozmyślam, jak to będzie… Czy niczego mi nie braknie: wody, nawozów i ochrony. No i jeszcze żeby mnie nie zapomnieli wykopać jesienią, bo chłodów nie lubię.
– Lepiej zobaczcie, jakie mi zrobili zdjęcie na pudełku! – w głosie Irysa czuć było rozgoryczenie. – Przecież w rzeczywistości mam ładniejsze kolory! Co za marna technika! Jak im nie wyszło, to mogli mnie w Fotoshopie podrasować… – Irys nie mógł się nadziwić bladością kolorów na fotografii.
– I może jeszcze na Facebooka powinni cię wrzucić – zaśmiała się Lilia.
– Mądrala, ciebie każdy chce mieć w ogrodzie – fuknął Irys.
Lilia przestała się śmiać, po czym dodała:
– Pewno masz rację. Za to mam obawy, gdzie mnie posadzą. Lubię glebę żyzną, próchniczą, przepuszczalną i wilgotną. Dobrze się czuję w większym gronie. Kocham słońce, ale truchleję na myśl o gryzoniach i chorobach grzybowych.
– Jeśli nie zapomną o koszyczkach ochronnych dla nas, to jest szansa, że nie będziesz obiadem nornicy – wtrącił Anemon. – A na choroby są zaprawy: półgodzinna kąpiel przed sadzeniem każdemu z nas dobrze robi. Ja się boję, że mnie posadzą za płytko i do góry nogami!
– Nie przesadzaj, przecież wiedzą – zaczął go pouczać Mieczyk – że głębokość sadzenia naszych cebulek równa jest ich trzykrotnej wysokości.
– Na ziemiach ciężkich trzeba nas posadzić troszkę płycej, a na lekkich trochę głębiej – skwitował i ciągnął dalej:
– U mnie widać, gdzie góra-pąk, a gdzie dół-piętka. Ty, Anemon, faktycznie wygląd masz egzotyczny, hi, hi, ale nie martw się, na pewno zapytają kogoś o to albo posadzą cię na boku. Ale dasz radę, nie zamartwiaj się tym.
– A ja słyszałam, że oni sadzą wszystko do jednej ziemi! Mówią, że ziemia to ziemia – przypomniała sobie Begonia.
– No co ty! – odezwała się Lilia. – Ja w wilgotnej jak najbardziej, ale ty zmiękniesz jak gąbka, i po tobie.
– No właśnie – żachnęła się Begonia. – A jak jeszcze będzie lało przez całe lato, to marny mój los. Mam nadzieję, że przy sadzeniu wymieszają ciężką ziemię z piaskiem i torfem, a do lekkiej dodadzą kompost. Potem mogliby przysypać mnie torfem lub rozdrobnioną korą. Ziemia wtedy nie będzie wysychać, a chwasty z trudem będą rosnąć.
– A może oni wiedzą, że w odpowiedniej ziemi szybko zapuścimy korzenie, że nawozy nas odżywią, nabierzemy ciałka i będziemy kwitnąć na potęgę i rozmnażać się ku ich uciesze?!!! – Mieczyk aż podskoczył z radości, że udało mu się powiedzieć taką ważną rzecz.
– Krzyknijcie lepiej do tych z górnej loży, niech wypatrują i mówią, co się dzieje na zewnątrz.
– Ej, tam, u góry! Powiedzcie ludziom, żeby przed wsadzeniem nas wymieszali ziemię z nawozem wieloskładnikowym i że najlepiej nas wsadzać od kwietnia do maja – krzyknęła Krokosmia.
– Przecież oni nas nie słyszą! – mruknęła z rezygnacją Lilia.
– Cisza! Idą klienci! – krzyknął ktoś z górnych pudełek. – Oglądają, wybierają… Sprzedawcy pakują do torebek po kilka mieczyków z każdego koloru!
– I co? I co? – pytania padały z różnych stron.
– Sprzedawca przypomniał o koszyczkach i doradzał, jak pogrupować naszych, i żeby pamiętali o ziemi, nawozach i środkach ochrony.
– A jakiś mieczyk jeszcze krzyknął z torebki: „Trzymajcie za nas kciuki!”.
– Ech, szczęśliwcy… – westchnęła Lilia.
W kilkunastu pudełkach zrobiło się luźniej, bardziej komfortowo, ale ci, co w nich zostali, ciągle marzyli o domu.
Czarno-biała kotka spojrzała na witrynę sklepu i pomyślała: „Cóż, cebulki też mają prawo marzyć”…
Przez kilka dni na stoisku z cebulkami panował ruch.
Któregoś popołudnia uporczywy dźwięk dzwonka telefonii cebulkowej poderwał wszystkich na… piętki. Spacerując między regałami, kocia ulubienica właścicieli sklepu, znowu coś niecoś usłyszała.
– Może ktoś wreszcie odbierze ten telefon! – krzyknęła zniecierpliwiona Lilia.
Anemon pierwszy rzucił się do słuchawki.
– To Mieczyk. Dam na głośnomówiący. – Po chwili wszyscy mogli usłyszeć głos Mieczyka:
– Moi drodzy, o nic się nie martwcie! Oni wszystko wiedzą, są przygotowani na nasze przyjęcie. Posadzili nas całymi rodzinami, pamiętali o wszystkim, co nam potrzebne, więc niczego nam nie brakuje. Jesteśmy zachwyceni. Odwdzięczymy się im w pełni sezonu, zachwycimy kolorami, szykujemy już dla nich plejadę kwiatowych gwiazd.
Kotka – dozorczyni mruknęła do siebie:
– No cóż, moja pani mówi, że niektóre marzenia się spełniają, trzeba tylko być cierpliwym…
Tekst :Małgorzata Rosa